19 lipc byliśmy też w Zamku Królewskim.
Oczywiście najpierw dłuuuga kolejka. Przedostatni uciekający naszemu Najstarszemu i Najstarszej z naszych towarzyszy tegorocznego Warszawiaka.
Ale wkońcu bilety odebraliśmy. I ruszyliśmy na komnaty.
Nasz Przedostatni, król, który rok wcześniej awanturował się, że nie może usiąść na tronie,tym razem jedynie podziwiał. Nie tupał też nóżkami po parkiecie. A jedynie jęczał,że nie ma już siły. Szukał ciągle sposobności żeby usiąść na jakimś krześle. Oczywiście najbardziej podobały mu się te będące eksponatami. Król to król.
Z zadaniami mieliśmy trochę problemów,ale koniec końców skonsultowaliśmy nasze wątpliwości z panią w informacji i ostatecznie nasz pobyt na Zamku Królewskim okazał się sukcesem.
Co było ciekawe? Winda (bo najmłodszy w wózku), korytarz którym wychodziliśmy do windy, łóżko króla (jak można spać na siedząco?), krzesła wszelkiego rodzaju, trony (ale bez chęci siadania). I jeszcze tylko żeby było tam trochę mniej osób. Tyle,że co się dziwić jeśli bilet wstępu kosztuje normalnie 50 zł. Trochę dużo. Więc nie dziwne, że tak dużo osób korzyst z darmowego dnia.
Komentarze
Prześlij komentarz