(23) Muzeum Żydów Polskich Polin - najbardziej strzeżone muzeum

 W czwartki jest też bezpłatne Muzeum Żydów Polskich na ul. Anielewicza. To tylko 3 przystanki ze Starówki. Oczywiście pojechaliśmy tam... I w strugach deszczu doszliśmy do gmachu. Który ma akurat remontowaną szklaną elewację budynku. 



Tam oczywiście byliśmy przeswietleni dokładnie i sprawdzeni wykrywaczem. Tylko najmłodszy w swoim wózku głębokim nie przejeżdżał przez bramki i pan go nie prześwietlał tą różdżką swoją. 


O dziwo zadania okazały się dosyć proste i nie mieliśmy większych problemów z ich rozwiązaniem. Bardzo to miłe. Był problem z wejściem na galerie, bo wózkiem po schodach nie za bardzo się da, a windy nikt nie obsługiwał.

Oczywiście standardowo siedliśmy w tramwaju i udaliśmy się w podróż sentymentalną. 

Były też grane budki telefoniczne. 


Ale co najważniejsze - Przedostatni w końcu mógł bezkarnie usiąść w muzeum na tronie! 


Sporo czasu spędziliśmy też na Dworcu kolejowym (bo w Polsce koleje były zakładane przez Żydów Polskich). Tam frajdą okazały się kasy biletowe i bilety które można było sobie wziąć oraz postawić na nich pieczątki. Oczywiście jedna nadgorliwa zwiedzająca robiła jakieś szopki,że za dużo ich wzięliśmy (szkoda,że nie zauważyła,że było nas tam 9 osób! A każdy z nas nie miał jednego). Żal pani dupę ściskał. Szkoda marnować energii na takie szkodniki. Widocznie pierwszy raz była w takim muzeum gdzie dla dzieci są przygotowane takie ciekawostki.

Szczerze musimy przyznać,że trochę szybko nam poszło w tym muzeum. Aż byliśmy w szoku.

Wizyta udana. A zadania wykonane! 




Komentarze