Dziś czwartek, więc udaliśmy się do Działu Starej Książki Medycznej Głównej Biblioteki Lekarskiej.
Oprowadzała nas bardzo sympatyczna pani, która przedstawiła nam historię budynku. Pierwszy raz dowiedzieliśmy się, że w budynku tym, a także kilku innych , które są obok, a kilku już nie ma, bo zostały zburzone podczas budowy trasy Łazienkowskiej - był szpital. A był on tam już 200 lat temu. Tam też kształcili się lekarze. Potem było to miejsce szpitala Zakonu Maltańskiego.
Oczywiście kołtun - najfajniejszy eksponat. Niesamowite jakie było kiedyś podejście na jego temat. Choroba.
Byliśmy też w jeszcze jednym pomieszczeniu na piętrze - w gabinecie doktora. Niesamowite stare meble i laska, z którą związane było jedno zadanie.
Pani pokazała nam też czytelnię biblioteczną. Tam zainteresował nas model zęba, który stał na jednej z półek.
Jeśli będziemy studiowali medycynę, już wiemy gdzie musimy się udać, by poszerzać naszą wiedzę.
Biblioteki są fajne.
A ta wyjątkowo sympatyczna.
No cóż - planowaliśmy tam być pół godziny, a zeszło nam ponad godzinę. Mocno spóźnieni udaliśmy się do Muzeum Farmacji. Dziś dzień stricte medyczny.
Aaa! Tata drukował nam karty pracy jakoś jeszcze w czerwcu. I bardzo się zdziwiliśmy, że jedna karta (chyba dzieci młodszych) wyglądała jak ta z zeszłego roku. W tym roku jest jakaś nowa koncepcja i każdą kartę można złożyć na 3 w rozmiar ulotki. A ta jedna była cała. Na szczęście w bibliotece były przy wejściu karty wydrukowane i sprawdziliśmy, że mamy nieaktualną. Dobrze, że można było wziąć na miejscu. Dzięki temu zrobiliśmy wszystko. Taka o to była niespodzianka.
Komentarze
Prześlij komentarz