(5) Pałac w Wilanowie - historia o tym jak trzeba było się rozdzielić

 Po jednodniowej przerwie ruszyliśmy dziś znów na poznawanie tajemnic. Zaplanowane mieliśmy 3 placówki. Zaczęliśmy od końca - Pałac w Wilanowie. 



Pobraliśmy z kasy bilety i ruszyliśmy na podbój... 


Najpierw ogród. Bo do pałacu mieliśmy prawie godzinę. Mama karmiła Małego a reszta penetrowała zakątki włości królewskich. 

Śmieszne bo w ogrodzie różanym obok róż rosną teraz lilie. I tak naprawdę to ten zapach (lub smród jak kto woli) dominuje w tej części ogrodu. 

Toż obok kusiła informacja o Taborze Królewskim. Jednak namioty pozamykane, wozy pozasłaniane (prócz jednego). Dopiero później do czytaliśmy, że pokaz jest w godzinach... 


Nadeszła godzina naszego wejścia do pałacu. I... musieliśmy się rozdzielić. Bo z wózkiem do budynku wejść nie można było. A Mały trochę za mały żeby wyjmować go z gondoli i pomykać przez całe muzeum. Tak więc mama z Małym do ogrodu wróciła, a reszta robiła rekonesans po komnatach. 

Zadania zrobiliśmy. A do domu wróciliśmy z kwiatami wilanowskimi (kupionymi) 

Komentarze