(2) Muzeum Narodowe - pod znakiem biegów

 Jako, że z Muzeum Ziemi rzut beretem do Muzeum Narodowego,



to kładką i parkiem od tyłu udaliśmy się do niego. 

Oczywiście fontanna była grana. 

Tu wejście bez problemu. W środku też były windy. Ale z racji, że w Muzeum Narodowym nie można nic dotykać, to na wystawy poszła trójka starszych. Maluchy z mamą zostały na dole na sofach. I jak się można domyślić straszy z młodszych nie mógł usiedzieć w miejscu i uciekł mamie na górę. Mama karmiąc malucha pobiegła za nim próbując jednocześnie dzwonić do starszaków. No cyrk na kółkach. Udało się go przechwycić zanim dokonałby jakichś szkód na wystawie bo to to nieokiełznany źrebak. Ale oczywiście starszaki trochę za długo oglądali obrazy i jeszcze raz odwalił taki sam numer. Tym razem przejęły go dziewczyny, które skończyły już kartę zadań dzieci młodszych. Potem czekaliśmy, czekaliśmy i czekaliśmy na najstarszego, bo miał jakieś problemy z zadaniami. Odwiedziliśmy w tym czasie wystawę z figurami Maryi i Jezusa... 


W końcu się doczekaliśmy, ale byliśmy już baaardzo zmęczeni i udaliśmy się w pewne miejsce o którym napiszemy w oddzielnym wpisie. 

Oczywiście zadanie wykonane! 


Komentarze