(15) Dorożkarnia - w korku

 Nasze warszawiakowe towarzystwo nie ma dość. Dlatego postanowiliśmy, że pojedziemy dziś też do Dorożkarni.



Czy to był dobry pomysł? Trudno ocenić. Najpierw pierwszy autobus nam uciekł jak staliśmy na światłach. Potem czekaliśmy, czekaliśmy i czekaliśmy bo albo jakiś nie przyjechał, albo przyjechał mocno opóźniony. A potem ostatnie 15 minut jechaliśmy 45 minut. Bo taki okropny korek przez robienie linii tramwajowej na Wilanów. 

Na miejscu bardzo sympatyczny pan dużo nam poopowiadał o Dorożkarni, o zajęciach tam się odbywających, pokazał nam salę gdzie są prowadzone m.in. zajęcia taneczne. Zaprosił nas na kino letnie w najbliższą środę. I generalnie na zajęcia odbywające się w tym domu kultury. 

Zaopatrzeni w mapę wracaliśmy do domu. Młode żartownisie tak się wczuły w rolę turystek, że aż jedna pani przejęta ich poszukiwaniem na mapie czy dobrze jadą, pokazała im na mapie gdzie muszą wrócić, bo jadą w przeciwnym kierunku. 

Oczywiście w Dorożkarni zadania zrobiliśmy. Najmłodszy oczywiście pocycusiował. No i w końcu wróciliśmy do domu mega zmęczeni. Ale zadowoleni. 

Komentarze