(13) Muzeum Powstania Warszawskiego - dawno nas tu nie było

 Po kilkuletniej przerwie 😷, w końcu nawiedziliśmy nasze ulubione muzeum. 



Oczywiście trochę postaliśmy w kolejce, ale nie tak długo, bo z racji tego, że było nas duuużo, to część poszło po bilety, 


A część stanęła w kolejce. 

Nasi towarzysze byli pierwszy raz. Ale najmłodsza nic z tego muzeum nie pamiętała, a przedostatni chyba nie był tam też w środku w ogóle.


Najpierw zabawy w Sali Małego Powstańca. Trochę ubyło rumaków i został tylko jeden. Ale zabawa z nim była przednia. 

Robiliśmy też pieczątki w Poczcie Polowej. Mieliśmy lekki problem z usłyszeniem imienia Sanitariuszki, bo dźwięk był mocno przyciszony.


Kuchnia też nie mamy pewności czy taka banalna odpowiedź.


Oczywiście jak zwykle było tam bardzo dużo osób, a z wózkiem utrudnione manewrowanie i zwiedzanie. 


Ale byliśmy w drukarni, podziwialiśmy motory. 


Potem weszliśmy do sali pod liberatorem i była histeria. Bo przedostatni bał się, że na niego spadnie. I nie dało się przetłumaczyć, że nic mu nie grozi. 


Byliśmy też oczywiście w kanałach. Tych na dole... 


I tych na górze. 


Pojechaliśmy windą na taras widokowy. Gdzie było i strasznie i gorąco. A ta winda tak wolno jechała. 


Poszliśmy też obejrzeć film Miasto Ruin. Najmłodsza w szoku jak strasznie Warszawa była zniszczona. 


Było miło tam wrócić kolejny raz. 

Oczywiście zadania wykonaliśmy! 

Komentarze