(3) Kolejką w kolejce - Zamek Królewski

 Ruszyliśmy znów w trasę. 

Na pierwszy rzut poszedł Zamek Królewski. 



Byliśmy tu dużo razy. Ale jeszcze nigdy nie staliśmy w takiej kolejce do kasy biletowej!!! Nigdy!!! Przenigdy!!! W dodatku w takim słońcu! 

Nasz mały ludek dał się nam we znaki i innym zwiedzającym. Bo parkiety w komnatach/salach przecież fajnie hałasują jak się idzie tupiąc. A te różne zabytkowe meble to już całkowicie tak zachęcająco wyglądają żeby podotykać, albo usiąść. Co z tego, że jest napisane "zakaz siadania". A tron królewski to również kuszące miejsce. A ileż krzyku było jak zabierali samozwańczego króla z obranego celu. 

Pierwszy raz nie udało nam się zrobić za jednym razem wszystkich zadań. Gabinet owalny albo Galeria Królewska... nie szło nam znaleźć. Być może te sale były dziś wyłączone ze zwiedzania ze względu na dzień bezpłatny. A może po prostu przegapiliśmy je uciszając naszego ludka. Nic to. Damy radę. 

Ale chcieliśmy zwrócić uwagę na jedno miejsce. Bardzo sympatyczna pani asystent wystawy zachęciła nas do udania się w miejsce gdzie jeszcze nigdy w Zamku Królewskim nie byliśmy. A mianowicie - Piwnica więzienna. Miejsce całkowicie nieoznaczone na trasie. Ot taka klatka schodowa wyglądającą jak służbowa. Nic bardziej mylnego. Oczywiście ludek musiał szopki odstawić, bo w tej części wystawy podłoga była szklana. I młody bał się, że upadnie. Istny cyrk odstawiał. "Bam! Aaa bam!" I ani w jedną ani w drugą stronę. Stał jak skamieniały. Ciekawe miejsce. I zdecydowanie nowe. Warte odwiedzenia. I milusio chłodno było. 

No cóż. Chyba możemy uznać Zamek Królewski za zaliczony. 

Potem udaliśmy się na ul. Kanonia. I pocałowaliśmy klamkę Muzeum Zimnej Wojny. 

Następnie pojechaliśmy pod Muzeum Chopina... I... opowiemy to w drugim poście 

Komentarze