(24) Wycieczka z warszawiaka

Wczoraj udaliśmy się do Warki do Muzeum ...


Niesamowita wycieczka! Warszawiak w pociągu...


Jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy... Za oknami tylko sady i nic więcej...


Dotarliśmy w końcu do stacji Warka...


I co dalej? No normalnie szok. Prawie jak byśmy wyszli w polu. Ani drogowskazów, ani widocznego centrum miasta, ani taksówki. No totalnie nic. Prócz wielu samochodów porozstawianych wokół budynku dworca. Mama włączyła nawigację w telefonie i ruszyliśmy. Szliśmy i szliśmy podziwiając po drodze rozpadające się studzienki...


To powyższe to zdjęcie jednej z wielu. Bo jedna taka mała okrągła aż wyskoczyła. 
Najpierw doszliśmy do ronda ... z jabłkami... 


Ale poszliśmy dalej...


Szliśmy i szliśmy, aż w końcu ukazała nam się tablica... Uchu! Już niedaleko!


Poszliśmy po bilety...


I udaliśmy się do gmachu muzeum. A tam po kolei podziwialiśmy sale...


Piękne meble...


Panią aktorkę...


A także salę poświęconą Ignacemu Paderewskiemu...


Byliśmy też w sali w piwnicy Archeologicznej...


A potem schodami w górę...

Do biblioteki...


Z której przechodziło się do gabinetu Pana domu Pułaskiego...


Na koniec zostały nam 2 najbardziej multimedialne sale, w których nasza siostra czuła się jak w raju, bo mogła kręcić...


Dotykać ...



i przerzucać...


Podczas gdy starsze rodzeństwo rozwiązywało zadania...


Bardzo podobała nam się ściana z butelek...


I tak apropo jej - idąc do muzeum przechodzi się koło zakładu w którym robią (chyba) wina. Smród okropny. 
Wszystko co dobre szybko się kończy. 
Dzięki Pani w muzeum mogliśmy w miarę spokojnie przejść po salach bo zajęła się naszą najmłodszą siostrą, która zwiedzała po swojemu - a więc było jej wszędzie pełno. 
W końcu wyszliśmy wyszliśmy z dworku. Była chwila relaksu na leżakach...


Tajny Kod Placówki zdobyliśmy...



I odkryliśmy skąd te jabłka na pierwszym rondzie...


Ruszyliśmy w drogę powrotną do stacji...


Pociąg miał przyjechać na niski peron!


O losie! Dobrze, że nie wzięliśmy rowerów tylko wózek...

I kilka informacji praktycznych. Pod stacją nie ma postoju taksówek, do centrum miasta trzeba przejść kawał drogi, a do samego muzeum od stacji PKP jest 2,9 km. Trochę dużo. My daliśmy radę. I całe szczęście...



Komentarze